niedziela, 10 listopada 2013

Prolog

30 komentarzy:


Księżyc oświetlał mu droge na której się znajdował. Szedł przed siebie wolno stawiając kroki z dłońmi w kieszeniach rozmyślając nad swoją decyzją. Minął akademie do której jeszcze niedawno jako dzieciak został przydzielony do teamu 7, zatrzymał się na moment ledwo obdarzając ją spojrzeniem. Dużo czasu w niej spędzał doskonaląc swoje umiejętności. Wszystkie dobre i złe momenty nagle stanęły mu przed oczami, z tym miejscem wiązało się dużo wspomnień, których nie mógł się wyzbyć od tak.  W końcu był jednym z dzieciaków, które spędzało w niej większość swojego życia.  Jego oczom nasunęła się jeszcze ukradkiem huśtawka przymocowana dwiema linami do drzewa na której zawsze siedział Uzumaki Naruto, kompan z dróżyny i najlepszy przyjaciel.  Gdyby ktoś kiedyś zarzuciłby mu przyjaźń z tym niebieskookim byłby gotowy go wyśmiać, byli swoimi przeciwieństwami ale za to dokładnym przykładem na to, że nawet największy wróg może stać się najbliższą Ci osobą. Pytanie tylko brzmi czy będzie żałował tej przyjaźni? Nie. Mieli swoje gorsze dni ale nawet najlepiej dogadujący się ze sobą ludzie je mają. Jinchuuriki rozumiał go jak nikt inny, jednak nie podążał tą samą ścieżką co on. Naruto chciał zostać przywódcą wioski i chronić ją jak tylko by zdołał, on natomiast wzorował się na zemście. Ruszył z miejsca  ostatni raz spoglądając na otaczający go widok, to nie tak, że nie będzie za nim tęsknił. Będzie, to normalne. Ale tęsknota minie a chęć zabicia brata za to co uczynił jego klanowi już nie. Musiał stać się silniejszy aby pokonać starszego Uchihe. Raz poległ,  nie mógł pozwolić na to aby się to powtórzyło. Zacisnął ręce w pięści a jego ciało drżało. Chciał zostać z przyjaciółmi ale w tej wiosce dużo nie zdziała. Nie pokona brata samą techniką oczną, którą brat ma i tak lepiej opanowaną. Patrzył na kamienną droge, gdy przekroczy brame wioski nie będzie odwrotu, nie będzie mógł tu wrócić . Ale już postanowił.
Z rozmyśleń wyrwało go westnięcie,  podniósł swój chłodny wzrok i ewidentnie był zaskoczony tym kto przed nim się znajdował ale nie dał po sobie tego poznać. Jakim cudem nie zauważył jej wcześniej?
- A Ty co robisz tutaj o tak później porze? Poszłaś się przejść? - chwycił paski od plecaka badając ją wzrokiem.
Spuściła głowe zmieszana.
- Jeśli chcesz opuścić tą wioske, musisz iść tą drogą. - odpowiedziała po chwili.
Taksował ją spojrzeniem. Wiatr rozwiewał jej różowe włosy, które od potyczki w lesie sięgały do ramion. Ubrana była w to w czym najbadziej lubiła się pokazywać. Zielone obcisłe spodnie przed kolana i czerwona koszulka do połowy ud z krótkim rękawkiem i herbem na plecach. Szmaragdowe oczy obserwowały go niepewnie i ze smutkiem, wiedział po co tu przyszła, chciała go zatrzymać.
Zbył ją machnięciem ręki.
- Wracaj do domu i się wyśpij.
Milczała a po policzkach popłynęły pierwsze łzy. Chciał ją teraz przytulić aby dodać jej otuchy ale zamiast tego ją wyminął.
- Dlaczego? - z gardła wydobył się szept, który ledwo mógł usłyszeć - Dlaczego nic mi nie powiesz? Dlaczego wszystkich od siebie odpychasz? Dlaczego? - dodała już głośniej odwracając się do niego z zapłakanymi oczami.
- A niby dlaczego miałbym to robić? - warknął zbyt mocno w jej strone. - Mówie Ci, że za dużo się mieszasz. Przestań mnie wiecznie nachodzić.
Domyślał się, że zabolały ją jego słowa.
- Zawsze zachowujesz się tak, jakbyś mnie nienawidził, Sasuke. - oczy miała już spuchnięte a policzki czerwone, mimo to kąciki jej ust lekko drgnęły do góry. - Pamiętasz? Kiedy staliśmy się geninami? W dniu, kiedy ustalono trzyosobowe grupy i byliśmy sami w tym samym miejscu. - westchnęła. - Byłeś na mnie zły, prawda?
Przez chwile nie wiedział o czym mówi ale szybko przypomniał sobie tamtą sytuacje, jej słowa.
'Widzisz, on nawet nie ma rodziców.- powiedziała z uśmiechem dziecka, które mialo wszystko. Spojrzał na nią wściekle.
'Będąc sam, nie musi ciągle słuchać, jak się na niego drą. To dlatego jest taki niesforny.
'Samotność... - wydukał z siebie ozięble. - 'Nie możesz jej porównać do tego, jak się czujesz, gdy dostajesz manto od rodziców.
'Coś nie tak? - podniosła dłoń do ust zaskoczona zachowaniem Uchihy.
Odwrócił się do niej z pustką w oczach. 
'Jesteś irytująca.
Jej źrenice się rozszeżyły, odszedł zostawiając ją zdezorientowaną.'
Doskonale pamiętał ten moment, po raz pierwszy wyprowadziła go wtedy z równowagi.
- Nie pamiętam. - odburknął zamiast tego.
Przybrała typową dla siebie zszokowaną mine patrząc się w chodnik.
- Racja, to było tak dawno. Ale to właśnie wtedy to się zaczęło. Ty i ja...Naruto i Kakashi-sensei... - zastanowiła się chwile nad swoimi słowami, po czym zaczęła dalej. - Nasza czwórka wykonywała razem tyle misji. Czasem bywało trudno i okropnie, ale...Ale... Nawet gdy...To była zabawa.
Czuł na sobie jej smutne spojrzenie.
- Wiem co się stało z Twoim klanem. Ale szukając zemsty w pojedynkę, nie będziesz w stanie nikogo uszczęśliwić. Nikogo...Nawet Ciebie, czy mnie.
- Wiem. - odpowiedział, w jej słowach było tyle prawdy. - Ale jestem inny, niż wy, wybrałem inną ścieżke. Nasza czwórka razem... To prawda, że myślałem kiedyś o takiej drodze życa. Ale pomimo tego, że byliśmy razem, moje serce wybrało zemstę. - przed oczami stanął mu Itachi, powód wszystkiego. Wbił wściekłe spojrzenie w rozciągający się przed nim krajobraz. - To dlatego żyje. Nie mogę być jak Ty czy Naruto.
- Ale czy nie będziesz samotny, sam ze sobą?! - uniosła na niego głos bojąc się, że nie zmieni swojej decyzji. Tak bardzo pragnęła, żeby został w wiosce, nie dla niej, dla siebie. - Sasuke, sam mówiłeś mi, że bycie samotnym jest bolesne! Już zdążyłam tego doświadczyć, do tego stopnia, że aż to boli! Mam rodzine i przyjaciół. - dodała już nieco spokojniej. - Ale... Jeśli odejdziesz, dla mnie... - zrobiła krok w jego strone i złążyła ręce w geście błagania. - Dla mnie będzie to, to samo jakbym została samotna!
Jej szloch był nie do wytrzymania ale nie mógł ulec z powody zwykłej dziewuchy z dróżyny. Byli przyjaciółmi ale w tej chwili ich drogi się rozchodziły.
- Od tego miejsca, zaczyna się nowa droga.
Słysząc jego słowa momentalnie wybuchła, nie mogła mu pozwolić odejść, tak chciała mieć go przy sobie.
- Ja... Kocham Cie bardziej niż cokolwiek na tym świecie! Gdybyś był u mojego boku, jestem pewna, że byś tego nie pożałował. Sprawiłabym, że każdy dzień byłby przyjemniejszy, a Ty byłbyś szczęśliwy! Zrobiłabym dla Ciebie wszystko. - czuła się żałośnie wyznając mu swoje uczucia bo wiedziała, że on ich nieodwzajemnia ale emocje same wylewały się z niej litrami.
Zaskoczyły go jej słowa, wiedział, że jest obiektem jej westchnień ale myślał, że to tylko szczeniacka miłość. Kiedyś co prawda myślał, że mógłby ułożyć sobie z nią spokojne  życie, jednak było to zanim zaczął myśleć o swoim życiu poważnie.
- To dlatego...Błagam Cie, zostań tu! Pomogę Ci nawet w Twojej zemście, na pewno jest coś co mogę zrobić! Prosze, zostań tutaj ze mną. - głos zaczął jej się łamać. - A jeśli to niemożliwe, prosze zabierz mnie ze sobą.
Jak bardzo trzeba być głupim, żeby poświęcić się dla kogoś kto całe życie tylko Cie odtrącał i sprawiał ból? Jednak słowa dziewczyny doskonale udowadniały, że traktuje go poważnie, nie jak dziewczyna taka jak Ino. Przez chwile zastanawiał się nad zabraniem jej ze sobą ale po chwili wrócił jego rozsądek, w rękach Naruto będzie bezpieczniejsza, w wiosce nie stanie się jej krzywda a on nie będzie musiał co chwile odwracać się za siebie aby dotrzymywała biegu. Zawsze narażał dla niej swoje życie, gotowy byłby robić to nawet teraz, dlaczego? Dlatego, że mu zależało. Jednak wiedział do czego zdolny jest Orochimaru, mógłby pewnego dnia nie potrafić jej obronić.
Odwrócił się do niej i szczerze uśmiechnął z odrobiną drwiny.
- Po tym wszystkim nadal twierdze, że jesteś irytująca. - odparł. Pomyślał, że sobie odpuści ale się przeliczył. Jej reakja była natychmiastowa, jednak pamiętał.
- Sasuke nie odchodź! Jeśli pójdziesz będę krzyczała tak głośno, że... - przerwała widząc, że zniknął z jej pola widzenia. Była pewna, że ją zostawił, gdy nagle poczuła ruch za sobą.
- Sakura... - chwycił kosmyk jej różowych włosów, lubił ich kolor. Była jedyną dziewczyną w wiosce z kolorem jak wata cukrowa. - Dziękuje.
layout by Sasame Ka